niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 1

Leon

Kiedy oderwałem się od brunetki, spojrzałem w jej piękne czekoladowe oczy. Mogę wyczytać z nich wszystko. 
- Czy to nie dziś wraca Fran?- zapytałem. 
- A skąd o tym wiesz? - odpowiedziała także pytaniem 
- Twoje oczy mówią wszystko- powiedziałem, a one uśmiechnęła się promiennie. 
- Pójdziemy na lotnisko? - zapytała i zrobiła minę słodkiego szczeniaczka.
- No to choć my- odpowiedziałem, a ona momentalnie zapiszczała 
- Dziękuję. Jak myślisz Marco pamięta? 
- Po nim można spodziewać się wszystkiego, a na pewno tego, że przypomniał sobie o tym dziś - powiedziałem, a następnie wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy w końcu udało nam się opanować, ruszyliśmy na lotnisko, które znajduje się kilkaset metrów dalej.

Marco

Jaki ze mnie idiota! Zapomniałem że moja dziewczyna dzisiaj wraca! Ale wpadka... 
Mam nadzieje że zdążę bo inaczej mnie zabije.  Tak, tak, boje się własnej dziewczyny... Ale ze mnie Idiota!!! Spojrzałem na zegarek. JUŻ 2:50!!! Myślałem że się popłacze... No trudno, skoro zostało mi tylko dziesięć minut to równie dobrze mogę pojechać kupić jej prezent na przeprosiny. Skręciłem w prawo, w stronę supermarketu. Zaparkowałem auto i wszedłem do sklepu. Kupiłem wielkiego puchatego miśka i pojechałem na lotnisko. Nie wiem jak mi się udało władować to bydle do samochodu. Był OGROMNY!!! (Misiek nie samochód)

Violetta

Kiedy weszliśmy na lotnisko z daleka zobaczyłam moją przyjaciółkę. Zdziwił mnie fakt, że jest sama. Mam nadzieję, że Marco jest w drodze, bo jeśli zapomniał o powrocie Fran, to nikt go więcej nie zobaczy. Jego życie skończy się zaskakująco szybko (zlinczuje go xD) . Zaczęłam iść w stronę przyjaciółki.
-Leon, no chodź- powiedziałam. Chłopak od razu ruszył się z miejsca, i zjawił się koło mnie. Szybko doszliśmy do dziewczyny.
 - Fran 
 - Vilu-   Powiedziałyśmy, a już po chwili przytuliłyśmy się. 
- Cześć Fran - powiedział mój chłopak 
- Hej Leon - odpowiedziała włoszka - Nie wiecie, gdzie Marco? -zapytała po chwili. No fajnie, będę musiała okłamać swoją przyjaciółkę. Marco będzie wisiał mi przysługę. 
 -Szuka miejsca na parkingu- wymyśliłam po chwili. Mam nadzieję, że przyjedzie autem, bo inaczej Fran będzie wściekła na mnie i na niego.

Francesca

Siedziałam z Vilu i Leonem w restauracji i czekaliśmy na Marco który po chwili się pojawił a w rękach trzymał wielkiego... miska(?). Dziwne.
-Hej kochanie- powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej. Co tak długo? Nie mów że zapomniałeś??
-Nie, oczywiście że nie- powiedział ale nie do końca mu wierzyłam.
-Co to za misiek?- spytałam patrząc na wielkiego, puchatego, różowego misia.
-To prezent- powiedział i wręczył mi misia.
-Dziękuje- przytuliłam mojego chłopaka po czym wszyscy ruszyliśmy w stronę domu.... 
 

czwartek, 23 stycznia 2014

Prolog

Francesca
"Drogi pamiętniczku, dzisiaj razem z rodzicami i Lucą wracam z wakacji. Tak bardzo się ciesze! Na wakacje pojechaliśmy do Włoch żeby odwiedzić rodzinę. Pojechaliśmy też na narty i odwiedziliśmy Rzym. Było cudownie ale tak strasznie się stęskniłam za moimi przyjaciółmi i Marco, moim chłopakiem. Mówił że musimy się spotkać jak tylko wyląduje. Pewnie przygotował jakąś romantyczną randkę <3. Same dobre wiadomości! O lądujemy.."
Marco
"Nareszcie koniec wakacji! Tak wiem jestem dziwny bo ciesze się że wracam do szkoły ale gdybyście przez połowę wakacji doili krowy i czyścili stodoły to też byście się cieszyli. Teraz pewnie się zastanawiacie dlaczego to wszystko robiłem. A więc już wyjaśniam: Rodzice wysłali mnie na wakacje do Meksyku żebym pomagał dziadkom. Moi dziadkowie nie należą do tych którzy kupują prezenty i każą słuchać głosu serca. Oni należą do tych którzy uważają że bawiąc się w muzyka nic nie osiągnę i że jestem rozpieszczonym bachorem. Tak wiem. Dziadkowie pierwsza klasa! (Tak jakby co to to był sarkazm). Już nie mogę się doczekać aż zobaczę Francesce (to moja dziewczyna). Jest cudowna, piękna, utalentowana, urocza, zabawna............... Ku..a miałem ją odebrać z lotniska
Violetta

Wróciłam godzinę temu z moich wymarzonych wakacji. W końcu.Sama nie wiem dlaczego, ale nie pisałam z Leonem przez całe cztery tygodnie, a to już wieczność. Sam nie zadzwonił do mnie, więc obstawiam, że i on był na wakacjach. Muszę się z nim spotkać.Już wiem, zrobię mu niespodziankę, pójdę do niego.Wybiegłam z domu zabierając swoją torebkę. Biegłam przez park, aby w końcu dotrzeć do domu Leona. Kiedy stałam pod drzwiami, zapukałam i otworzyła mi jego mama
- Dzień dobry, czy jest Leon?- powiedziałam
- Niestety poszedł na tor
- Dziękuję
Odbiegłam szybko i znów pojawiłam się w parku, zatrzymałam się, a na ławce spostrzegłam bruneta, zaczęłam iść w jego stronę 
Leon
- Verdas musisz jej w końcu wszystko powiedzieć- zacząłem mówić sam do siebie
- Co powiedzieć?- zapytała jakaś dziewczyna
Podniosłem głowę i zobaczyłem Violettę, szybko wstałem z ławki 
- A nic, cieszę się, że w końcu cię widzę- powiedziałem.
Dziewczyna rzuciła mi się na szyję, a ja przytuliłem ją do siebie.

______________________
I dodajemyprolog.
Bardzo prosimy was o komentarze i opinie.
Do kolejnego posta